https://www.maz-online.de/berlin/hund-wird-durch-schussabgabe-der-polizei-erschossen-in-berlin-marzahn-WROBAX467NDXROPLOOCSFKRYNM.html
- Czas: Sobota, 28 grudnia 2024, około 20:00 (pierwszy atak) i 22:30 (drugi atak)
- Miejsce: Dziedziniec kompleksu mieszkalnego, Mehrower Allee, Berlin-Marzahn, Niemcy
- Wiek ofiary: Funkcjonariusze policji (wiek niespecyfikowany)
- Stan ofiary: Policjantka ugryzona w ramię - leczenie ambulatoryjne
- Konsekwencje dla właściciela: Pies zastrzelony; śledztwo w toku, konsekwencje prawne nieznane
Berlin: Policja zastrzeliła agresywnego psa po ataku na funkcjonariuszy
W sobotę 28 grudnia w Berlinie-Marzahn policja musiała zastrzelić agresywnego psa, który zaatakował funkcjonariuszy na dziedzińcu kompleksu mieszkalnego przy Mehrower Allee.
Pierwszy atak: Około 20:00 ten sam pies ugryzł policjantkę w ramię. Funkcjonariuszka została poddana leczeniu ambulatoryjnemu w szpitalu i mogła kontynuować służbę.
Eskalacja sytuacji: Około 22:30 policja została ponownie wezwana. Według wstępnych ustaleń pies w tym czasie błąkał się bez właściciela. Później został przywiązany do gałęzi na dziedzińcu, ale stawał się coraz bardziej niespokojny, reagując szczególnie na odgłosy fajerwerków słyszane z daleka. Właściciela nie było na miejscu.
Nieudane próby uspokojenia: Gdy alarmowane służby próbowały uspokoić psa, zwierzę wykazywało skrajnie agresywne zachowanie już na sam dźwięk głosu. Nawet przywołana jednostka przewodników psów służbowych i specjalista od łapania zwierząt nie byli w stanie uspokoić zwierzęcia.
Ucieczka i atak: Psu udało się uwolnić ze smyczy, po czym biegał szczekając po dziedzińcu i przyległych chodnikach. Sytuacja eskalowała, gdy pies celowo zaatakował funkcjonariuszy.
Użycie broni: W wyniku bezpośredniego zagrożenia dla funkcjonariuszy i mieszkańców policjanci zmuszeni byli użyć broni służbowej, aby zatrzymać atak.
Akcja godna miana pato-właściciela: zostawia agresywnego psa samego na dziedzińcu w sylwestrową noc, gdy strzelają fajerwerki. Zwierzę najpierw atakuje policjantkę, a potem porywa się na całą grupę funkcjonariuszy.
Szczególnie frustrujące jest to, że właściciel "zniknął" po pierwszym incydencie, zostawiając problem policji.
Przynajmniej tym razem policja nie wahała się użyć broni, gdy sytuacja stała się rzeczywiście niebezpieczna dla ludzi. Gdyby próbowali "łagodnych metod" dłużej, mogłoby dojść do poważniejszych obrażeń.